Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramat dwóch rodzin. Minęły 4 lata od śmierci Pawła Adamowicza. Matka Stefana W.: Co musi się wydarzyć, aby uwierzono, że mój syn jest chory

Stanisław Balicki
Stanisław Balicki
Kamil Kusier
Kamil Kusier
Dramat dwóch rodzin. Minęły 4 lata od śmierci Pawła Adamowicza. Matka Stefana W.: "Co musi się wydarzyć, aby uwierzono, że mój syn jest chory psychicznie".
Dramat dwóch rodzin. Minęły 4 lata od śmierci Pawła Adamowicza. Matka Stefana W.: "Co musi się wydarzyć, aby uwierzono, że mój syn jest chory psychicznie". Jakub Steinborn
13 stycznia 2019 roku na długie lata zapadł mieszkańcom nie tylko Gdańska, ale i całej Polski w pamięć. Śmierć prezydenta Pawła Adamowicza zszokowała, a wokół samego zdarzenia zaczęło pojawiać się coraz więcej pytań, na które mimo upływu czasu brakuje odpowiedzi. Dlaczego zlekceważono sygnały matki wysyłane do policji? Czy finał WOŚP był odpowiednio zabezpieczony? Czy Stefan W. w chwili napaści na prezydenta Gdańska był poczytalny?

Matka Stefana W., Jolanta B., z którą spotkaliśmy się po raz pierwszy w listopadzie 2022 roku pyta nas, co musi się jeszcze wydarzyć, aby uwierzono, że jej syn jest chory psychicznie. Opowiedziała nam również o dzieciństwie syna, o trudnych chwilach w momencie śmierci ojca Stefana W. i pobytach w szpitalu oraz w zakładzie karnym po napadzie na bank.

Spis treści

Silne doznania w dzieciństwie i cechy typowego introwertyka

Rozmowę na temat Stefana W., oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza rozpoczynamy od poznania historii, z jaką przez lata mierzył się 30-latek. W jego życiu nie brakowało bodźców, również i tych, które mogły wpłynąć na jego ukształtowanie, ale również i takich, które nie dawały podstaw, aby sądzić, że coś może być w przyszłości nie tak. Czy, aby na pewno?

- Stefan był introwertykiem, ale nie sprawiał żadnych kłopotów wychowawczych, miał swoje grono znajomych, miał swoją pasję, głównie interesowała go siłownia i kulturystyka – mówi nam Jolanta B.

Stefan W. był spokojnym dzieckiem, nie włóczył się ulicami Gdańska do późna, stronił od używek. Tak przedstawia go rodzina.

- Była taka historia, że nawet zmienił pracę, ponieważ przeszkadzali mu palący, a zwłaszcza pijący znajomi – dodaje matka Stefana W.

CZYTAJ TEŻ: Zabójstwo Pawła Adamowicza. Wyrok w sprawie Stefana W. może zostać ogłoszony na początku 2023 roku.

Śmierć ojca i jeszcze większa alienacja

Stefan W. jest jednym z ósemki dzieci pani Jolanty B., która w latach dojrzewania dzieci musiała nie tylko poradzić sobie sama z wszystkimi dziećmi, ale również poradzić sobie ze stratą męża, który zmarł w 2007 roku w wyniku potrącenia go przez samochód.

- Stefan wówczas zamknął się w sobie jeszcze bardziej, nie wychodził z domu, siedział w pokoju, poświęcił się siłowni i ćwiczeniom – mówi nam Maria, siostra Stefana W. - Później starał się odreagować, grając w gry komputerowe. To klasyczny introwertyk, w chwilach słabości po prostu wolał spędzać czas sam ze sobą, a osoby, które do siebie dopuszczał, to zawsze byli dla niego bliscy ludzie.

W chwili śmierci ojca Stefan W. miał 14 lat. Wcześniej sporadycznie pojawiał się na badaniach w szpitalu psychiatrycznym w Gdańsku, o czym informuje nas jego matka, to jednak nigdy nie stwierdzono u nastolatka problemów, które skłaniałyby do podjęcia kroków.

Wizyty w szpitalu spowodowane były absencjami w szkole nastoletniego wówczas Stefana. Trwały zazwyczaj od tygodnia do dwóch tygodni.

Wsłuchując się w losy rodziny W., można odnieść wrażenie, że wszystko funkcjonowało tam, jak należy. Starsze rodzeństwo opiekowało się młodszym, matka pracowała i studiowała, pomagała też babcia, zwłaszcza gdy matka wyjeżdżała raz na dwa tygodnie na zajęcia studenckie, które odbywały się w formie zjazdów stacjonarnych.

Jak dodaje matka Stefana W., dzieci w szkole również nie miały łatwo.

- Dzieci były często poniżane przez rówieśników w szkole, a to bo nie miały markowych ubrań, a to, bo nie mogły pojechać na wszystkie wycieczki – mówi Jolanta B. - Nam dorosłym jest czasami ciężko zrozumieć niektóre zachowania innego człowieka, a co dopiero dzieciom.

Po zakończeniu obserwacji w szpitalu Stefan W. unikał szkoły, często nie uczęszczał na zajęcia, to jednak spędzał ten czas zazwyczaj w domu, poświęcając się w pełni kulturystyce.

- Po śmierci ojca Stefan całkowicie przestał chodzić do szkoły – mówi matka.

Pytamy, czy rodzina korzystała wówczas z pomocy specjalistycznej. Słyszymy, że kończyło to się przepisywaniem leków bez konsultacji i bez badań.

Dlaczego jednak nie interweniowało kuratorium? Wielomiesięczne przerwy od szkoły nie są zwyczajową praktyką. Po tych wydarzeniach Stefan W. jeszcze bardziej poświęcił kulturystyce, ale jak zapewnia jego rodzina, nigdy nie stosował żadnych środków niedozwolonych. Stronił również od papierosów, te, jak dodaje matka, zaczął palić dopiero stosunkowo niedawno w areszcie.

Okres wejścia w dorosłość, to życie z rodzeństwem, liczne prace na budowie i szukanie pomysłu na siebie.

- Myśleliśmy, że Stefan zrobi prawo jazdy, zostanie kierowcą, albo będzie pracował na bramkach czy w innym miejscu jako ochroniarz, a jednocześnie, że na dobre poświęci się dla sportu - dodaje Maria, siostra Stefana W.

ZOBACZ TEŻ: Biegli psychiatrzy zeznają przed sądem w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Sędzia wyłączyła jawność rozprawy.

Pierwsze problemy z prawem i napad na bank

- Byłam akurat w pracy, kiedy zadzwonił do mnie najstarszy syn, abym jak najszybciej przyjechała, bo po Stefana przyjechała policja – mówi nam Jolanta B. - Dopiero po fakcie dowiedziałam się, że syn napadł na bank.

W maju 2014 roku przed Sądem Okręgowym w Gdańsku odbył się proces Stefana W. i Tobiasa Ł. Oskarżony o zabójstwo Pawła Adamowicza został wówczas skazany na 5 lat i 6 miesięcy więzienia za napad z bronią na cztery gdańskie placówki.

Większości skradzionej gotówki policja nie odzyskała.

U Stefana W. odbywającego karę pozbawienia wolności podczas obserwacji stwierdzono schizofrenię. Przyjmował leki.

Jak informuje nas Jolanta B., jej syn leki przyjmował jednak tylko do pewnego czasu, największą przeszkodą w leczeniu Stefana W. miało być zaprzestanie brania środków przepisanych przez lekarza Stefanowi W., a prawnie nie można było go zmusić do ich przyjmowania.

W grudniu 2018 roku Stefan W. opuścił więzienie. Chwilę przed tym zdarzeniem na policję zgłosiła się matka, która wyrażała swoje zaniepokojenie stanem psychicznym syna, to, że ten słyszy głosy, że zrobi coś spektakularnego.

Miesiąc później, w styczniu 2019 roku Stefan W. zaatakował na scenie WOŚP prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który kilka godzin później w szpitalu 14 stycznia 2019 roku zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.

CZYTAJ TEŻ: Zabójstwo Pawła Adamowicza. Stefan W. prosi Piotra Adamowicza o widzenie. Jest odpowiedź posła Platformy Obywatelskiej.

Czy Stefan W. był poczytalny? Sprzeczne opinie biegłych.

Pierwsza opinia biegłych psychiatrów z Instytytu Ekspertyz Sądowych im. Prof. dra Jana Sehna? W chwili ataku na Pawła Adamowicza Stefan W. był niepoczytalny.

W dwóch pozostałych opiniach sporządzonych na wniosek rodziny prezydenta Gdańska przez biegłych psychiatrów z Warszawy, Łodzi i Starogardu Gdańskiego w 2020 i 2021 roku uznano ograniczoną poczytalność w chwili ataku.

Wyrok, na który czekają już wszyscy. "Izolacja potęguje stan mojego syna”

- Spodziewam się, że to będzie długoletni wyrok, mam nadzieję, ze nie będzie to dożywocie – mówi nam Jolanta B., matka Stefana W. - Chciałabym jednak, żeby za wyrokiem poszło to, ze mój syn pójdzie do jakiegoś zakładu leczniczego a nie będzie w celi z więźniami, którzy mogą w różny sposób go traktować. Nawet świadkowie, którzy przychodzili, żeby zeznawać, jak on się zachowywał w miejscach osadzenia, mówili, ze byli różni więźniowie. Nikt nie powinien być dręczony w wiezieniu a szczególnie osoba chora psychicznie.

Jak podkreśla Jolanta B. wraz córką Marią, do końca będą walczyć o swojego syna i brata.

- On jest cały czas nam bliski i nigdy z niego nie zrezygnujemy, nie opuścimy go. Póki ja żyję, czy moje dzieci, będziemy mu pomagać i go wspierać – deklaruje matka.

Zdaniem Jolanty B., miejsce jej syna jest oczywiście w zakładzie karnym, ale również i w szpitalu psychiatrycznym. W Polsce przepisy w tym zakresie są martwe, choć zmiany miały zostać wprowadzone chwilę po tragicznym styczniu 2019 roku. Cztery lata później w tym zakresie nic się nie zmieniło.

Zdarzały się co prawda przypadki, ze skazani mieli decyzją sądu zawieszane wyroki sądów i kierowani na leczenie, następnie zaś wracali do celi, to jednak taki stan rzeczy nigdy nie przynosił zamierzonych efektów.

Jednym z rozwiązań mógłby być również ośrodek w Gostyninie, ten jednak przez lata był przepełniony, a najgroźniejsi więźniowie kierowani byli m.in. do Zakładu Karnego w Czersku na Pomorzu.

Na co zwraca uwagę matka Stefana W., to próba negowania stanu zdrowia jej syna. Zdaniem kobiety Stefan W. zatracił kontakt z rzeczywistością.

- Jest poza tu i teraz, nie zdaje sobie sprawy z tym, co się dzieje wokół niego - mówi matka. - W przypadku mojego syna, to nie tylko walka o jego zdrowie, ale już teraz o jego życie. W więzieniu powinny być zapewnione warunki terapeutyczne. Stefan w swojej chorobie działa przeciwko sobie.

Matka Stefana W. pyta również brata zmarłego prezydenta Gdańska o to, kiedy ten zrozumie, że jej syn jest chory.

- Chciałabym zapytać Piotra Adamowicza, co by go przekonało, co musiałoby się wydarzyć, żeby on uwierzył, ze mój syn jest chory psychicznie – pyta poprzez „Dziennik Bałtycki” Jolanta B., która w bracie zamordowanego prezydenta Gdańska nie szuka zrozumienia dla czynu, jaki popełnił jej syn, tego nie neguje, a jedynie skupia sie na zdrowiu Stefana W.

Podczas kilku rozmów telefonicznych oraz w dniu 9 stycznia 2023 roku proponowaliśmy spotkanie i rozmowę Piotrowi Adamowiczowi w sprawie. Poseł Platformy Obywatelskiej odmówił tłumacząc się napiętym grafikiem i posiedzeniem Sejmu RP. Będziemy próbowali do tematu rozmowy wracać, rozumiemy też, że nie jest łatwo opowiadać o utracie bliskich, nawet jeżeli byli osobami publicznymi.

ZOBACZ TEŻ: Proces Stefana W. Którą telewizję oglądał i jaką prasę czytał w więzieniu Stefan W.? Zeznania współosadzonego wyjawiają kolejne wątki.

Czwarta rocznica śmierci prezydenta Gdańska

- W pierwszych 2 latach byłam pełna zrozumienia dla tego co czują – mówi matka Stefana W. - Chciałam się z nimi spotkać, dostawałam sygnały, że z ich strony również jest taka wola. Teraz już ja nie jestem na to gotowa, nie mam im już nic do powiedzenia, to już trwa za długo. Chodzę i tam, gdzie jest tablica pamięci Pawła Adamowicza, i do Kościoła Mariackiego, gdzie jest pochowany. Jestem dla niego pełna szacunku. Gdy miałam bliżej pracę bywałam tam przynajmniej raz na 2 tygodnie. Jestem naprawdę pełna współczucia, że jego dzieci nie mają ojca.

Co sygnalizuje matka Stefana W., ten nie chce pomocy, zaś jego stan zdaniem rodziny się pogarsza.

- Mój syn nie chce sobie dać pomóc – dodaje Jolanta B. - Na nic się nie zgadza. Podejmuje nieracjonalne decyzje. On chce się sam unicestwić. To jest coś strasznego. Nieraz chorzy psychicznie chcą, żeby im pomóc, dostosowują się, podpisują wnioski, zgadzają się. Stefan – wszystko przeciwko, żeby było jak najgorzej. Ja nic nie mogę zrobić, czas upływa. Chyba wszędzie byłam, dużo osób chciało mi pomóc. Idę do niego na widzenie z wiadomością, on – nikt, nic.

Proces Stefana W. rozpoczął się w marcu 2022 roku. Za zabójstwo grozi mu kara pozbawienia wolności od 12 lat pozbawienia wolności do dożywotniego pozbawienia wolności. Jaki wyrok zapadnie w sprawie? Warto podkreślić, że podczas trwania śledztwa prokuratura ustaliła, że Stefan W. był częściowo niepoczytalny. W związku z tym sąd może podjąć decyzję o zastosowaniu nadzwyczajnego złagodzenie kary, tym bardziej, że pierwsza opinia biegłych stanowiła o pełnej niepoczytalności w chwili ataku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialogard.naszemiasto.pl Nasze Miasto